rozczarowanie (calkiem) miłe

poniedziałek, 16 stycznia 2012

| | |
Kolęda.
Była dzisiaj, ksiądz wyszedł jakieś 30 minut temu.
Jako, że dotychczasowe moje doświadczenia z księżmi były......różne.....i w ubiegłym roku nie przyjęliśmy Kolędy z powodu m.in przeprowadzki w tym roku się nastawiałam psychicznie na wizytę. Dokument potwierdzający mój katolicyzm będzie mi potrzebny w sierpniu, więc odwołałam z prywatnej poradni terapię celem bycia w domu i nie przegapienia wizyty z powodu bytności w pracy.
Ale mi serce waliło......I tylko powtarzałam w myśli: "Tylko spokojnie, nie zapyta, nie będzie oceniał, wykładu nie da, nie będzie ciekawski". To z powodu bezdzietności.....i (nie) bywania w kościele.
Cóż....zapytał...o dzieci. Gdy usłyszał, że ich nie ma - dał ulotkę z modlitwą i powiedział coś o intencji pielgrzymki na Jasną Górę...intencji obdarowania dzieckiem. Podziękowałam. Grzeczna byłam.
Potem wspomniał coś o tym, że może nie wypada....że przy pierwszej wizycie....ale jest pewna siostra Woźniak (chyba) w Warszawie, która jest ginekologiem i ma bardzo duże sukcesy w leczeniu niepłodności. Podziękowałam po raz drugi.
Najważniejsze, ze na tym koniec.
Cóż.....
Zaczął nas spisywać. Sama byłam, bo KM w drodze z pracy był (wszedł, gdy ksiądz zdążył wyjść). Imiona kojarzę (podałam mu najpierw swoje , potem KMa, ale zapisał w odwrotnej kolejności, co byłoby wielkim minusem i błahym powodem mojej napaści słownej na niego, gdyby był zbyt wścibski). Potem doszło do dat urodzin....No....swoją znam......Ale KMa chyba postarzyłam o 1 dzień. Najważniejsze, ze tym razem datę ślubu zapamiętałam i nie musiałam do niego po nia dzwonić

Wspomniał też o tym, że zadzwoni (podałam nr stacjonarny), gdyby w parafii było jakieś dziecię potrzebuąace logopedy.
No to teraz spuszczam powietrze i lecę do haftu.
Miłego dnia, czytajacym:)

3 komentarze:

Misiabe pisze...

No to nie było tak źle :)
U mnie ksiądz (co roku inny) zawsze usiłuje się dowiedzieć co też mój małż robi, że go nigdy w domu nie ma... a ja zawsze mam taką dziką ochotę powiedzieć, że się "ulatnia" na tą godzinkę
w tym roku wyjątkowo małż się zmaterializował to został odpytany gdzie pracuje i ile zarabia...
więc w przyszłym roku pewnie znów się "ulotni" :P

justa35 pisze...

Hmmmmm. Ciekawość??? Wścipstwo?? zawsze się zastanawiam jakim prawem pytają o tak osobiste rzeczy??? A i tak się dowiedzą od zyczliwych pań które wszystko wiedzą.....
Monia najważniejsze ze już po.... i nie było tak źle......

monilew pisze...

Misiu, hihihihihi, ja się Twojemu Małzowi nie dziwię...... Mnie pytał o nasze wykształcenie, już o miejsce pracy nie pytał......w poprzednim miejscu zamieszkania musieliśmy podać miejsca pracy .........

Justyś, już po.....mam nadzieje, ze ze swistkiem problemu nie będzie :)

A wiecie , ze miał taką szpecjalna kartke, na której miał notowane głosy ludzi, co im się nie podoba w parafii, co by chcieli, by zostało zmienione, ich uwagi.
Byłam grzeczna, powiedziałam, ze uwag nie mam, że się dużo dzieje
Dostałam wiec ulotkę o zbieraniu makulatury na misje :)

Prześlij komentarz